Maryja na obrazie ukazana jest w stanie błogosławionym nad Jej głową unosi się Duch Święty a pod stopami ma węża, któremu zgniata głowę.  

Aniołowe po obu Jej stronach to prawdopodobnie Archaniołowie : Michał i Gabriel. Jeden z nich  podaje Maryi wstęgę naszego życia z supłami, symbolem naszych problemów i spraw do rozwiązania za Jej wstawiennictwem. Wstęga ta trzymana i rozwiązywana dłońmi Matki Boskiej dotyka również Dzieciątka w Jej łonie. Z drugiej strony anioł odbiera z rąk Maryi wyprostowaną wstęgę z rozwiązanymi przez Nią, dzięki łasce i miłosierdziu Bożemu, supłami- problemami.

Na dole obrazu widać Archanioła Rafała wskazującego drogę człowiekowi z psem, jak w historii Tobiasza, którego prowadził właściwą drogą, chroniąc go i dając mu nadzieję. Scena ta symbolizuje człowieka z problemami prowadzonego przez Archanioła ku Maryi, która może mu pomóc.

 

 

Modlitwa do Maryi

 Maryjo spraw zawikłanych, to rzecz niesłychana, dziś po raz pierwszy zostałaś mi dana.

 Maryjo spraw zawikłanych, nie ma w tym przesady: tych supłów jest tyle, że sam nie dam im rady!

Maryjo spraw zawikłanych, jestem pełen uznania, że dla Ciebie nie ma spraw nie do rozwiązania.

Maryjo spraw zawikłanych spójrz, cały kłębek przede mną, nie poradzę z nim sobie, zlituj się nade mną!

Maryjo spraw zawikłanych, tym kłębkiem ja jestem – zamotanym zupełnie, rozwiąż go jednym gestem!                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                           ks. Josef Weiger

Nowenna do Matki Boskej Rozwiązującej Węzły

… Jezus w ogrodzie Getsemani zmierzył się z ceną przebaczenia. Chciał nam pokazać, jak rozwiązywać trudne,niesprawiedliwe i zwykle nieproszone zadania powierzone nam w życiu…

 

Oczyszczenie pamięci

Znak oczyszczenia pamięci: domaga się on od wszystkich, aby w akcie odwagi i pokory uznali błędy tych, którzy nosili i noszą miano chrześcijan” – napisał Jan Paweł II w bulli „Incarnationis Mysterium” ogłaszającej Wielki Jubileusz Roku 2000. Jest do nas skierowane zaproszenie i powołanie do nawrócenia. Wymaga ono wniknięcia w siebie i odczucia potrzeby powrotu do domu Ojca. To wniknięcie winno dokonać się przez rachunek sumienia. Stajemy bowiem wówczas w obliczu prawdy o swoim życiu i dzięki temu dostrzegamy odległość, jaka dzieli nasze czyny od ideału, który sobie wyznaczyliśmy.

Nasz grzech mógł doprowadzić do tego, że Duch Święty nie mógł działać w sercach wielu ludzi. Przez nasz brak wiary, wiele osób mogło pogrążyć się w zobojętnieniu i oddalić od prawdziwego spotkania z Chrystusem. Jesteśmy powołani, aby wobec Boga i wobec ludzi skrzywdzonych przez nasze postępowanie wziąć na siebie ciężar popełnionych błędów.

1.Świadomość i przyznanie się do winy – Rozmowa

2. Przebaczenie i przyjęcie tego, który zawinił – Przyjęcie

3. Postępowanie razem drogą miłości – Przebaczenie

Dlaczego tak ważne jest uzdrowienie ludzkiej pamięci? Różne bolesne przeżycia, spotkania paraliżują nas, utrudniają rozmowy, modlitwę, osłabiają nasze siły lub zmuszają do emigracji wewnętrznej, żyjąc we wspólnocie zakonnej tak, że pewnych osób, prac nie cierpimy do dziś. Chrystus leczy nasze bolesne wspomnienia o wiele lepiej niż matka próbująca przyzwyczaić swoje dziecko do ciemności. Uzdrawianie pamięci nie polega na zdawkowym „w porządku”, ale na zmaganiu się w próbie przebaczenia tym, którzy nas zranili.

Uzdrowienie wspomnień ma miejsce wtedy, gdy uznamy, że bolesne chwile w naszym życiu mogą stać się dla nas błogosławieństwem, zamiast nas okaleczać. Każdą chwile naszego życia można wyjaśniać jako błogosławieństwo, lub jako przekleństwo. Uzdrowienie wspomnień przypomina leczenie proces leczenia ran fizycznych. Rana nie goi się natychmiast. Zranienie psychiczne leczy się w taki sam sposób, jak rany fizyczne. Człowiek niejako musi przejść przez pięć etapów prowadzących do uzdrowienia: wypieranie się (nie dopuszczam myśli, że zostałem zraniony), gniew (winię innych za to, że mnie zranili), targowanie się (ustalam warunki, które muszą być spełnione, zanim będę gotowy przebaczyć), depresja (winię samego siebie za doznane zranienie) i akceptacja ( czekam na wzrost zranienia).

Istotną sprawą jest dzielenie się uczuciami z drugim człowiekiem. Jesteś wściekły?”. Taka krótka uwaga może wyzwolić cały gniew i strach, jaki człowiek dusi w sobie przez lata. Dzielenie się uczuciami z Chrystusem. Chrystus staje się kimś niezbędnym, który zapewnia równowagę, zwłaszcza wtedy, gdy określone osoby przejdą na inną placówkę. Odczuwanie gniewu czy depresji jest równie zdrowe jak uczucie akceptacji i wdzięczności. Każde uczucie, którym natchnie nas Duch Święty jest zdrowe. Niekiedy podczas modlitwy odczuwamy w sobie gniew, który nas ogarnia. Trzeba dzielić się swoimi uczuciami, aby nasze zranienia stały się uzdrowionymi wspomnieniami. Codzienne uzdrawianie wspomnień może dokonywać się poprzez dzielenie się nimi z Chrystusem i bliskimi.

Niewłaściwa reakcja na urazy powoduje zachwianie równowagi psychicznej. Pamiętanie leży w centrum biblijnej tradycji duchowości. Pamiętanie, jest przeniesieniem jakiegoś wydarzenia z przeszłości do teraźniejszości. Uzdrawianie wspomnień, jest poddawaniem pod panowanie Chrystusa emocji i uczuć z przeszłości, które nadal zagrażają zniszczeniem naszego wzrostu i pełni w Chrystusie. Uzdrowienie wspomnień nie jest próbą znieczulenia naszego pamiętania, lecz przynajmniej zrozumienia tego, jak nasze przeszłe doświadczenia w pewnym stopniu nadal wywierają niezdrowy wpływ na nasze obecne zachowanie. Pomimo, że nie możemy ponosić odpowiedzialności za to, co nas spotkało, musimy być odpowiedzialni za sposób, w jaki na te rzeczy zareagowaliśmy. Krok dotyczący podjęcia odpowiedzialności jest progiem uzdrowienia, ponieważ dzięki łasce Bożej możemy zostać przemienieni z bycia więźniami swojej przeszłości i wybrać nowe reagowanie przez moc Ducha Świętego.

Trzymają nas mocno pewne raniące czy niszczące czyny i słowa, które nadal przemawiają do nas dokładnie takim samym skutkiem, jakie miały, gdy spotkały nas po raz pierwszy. Określone słowa kształtują nasz obraz siebie i często działają jako samo spełniające się przepowiednie, wytwarzając dokładnie te skutki, które miały za cel wyeliminować. Słowa działają jak osobiste scenariusze, które odtwarzamy w życiu, w większości ku własnej dezaprobacie, i muszą one zostać właściwie umiejscowione, skonfrontowane i zastąpione słowami Bożej prawdy o naszym życiu i naszej własnej osobie.

Nie możemy nie doceniać znaczenia i mocy słów w naszym życiu. Głównym nośnikiem zarówno błogosławieństw, jak i przekleństw, są „słowa”. „Nierozważnie mówić – to ranić jak mieczem, a język mądrych – lekarstwem”. „Życie i śmierć jest w mocy języka, jak kto go lubi używać, taki spożyje owoc”. Bezużyteczne słowa będą osądzone przez Jezusa, jednak i tak zakorzeniają się w naszym życiu i oddziałują na nasze życie, nawet jeśli świadomie nie chcemy ich spełnienia. Zatem, niektóre nasze wspomnienia nadal mają moc ranić nas i utrudniać nam nasz wzrost w łasce i prawdziwym poznaniu Boga. Zwykle moc, by nas głęboko zranić, pochodzi od różnych autorytetów.

Co wskazuje na konieczność uzdrowienia wspomnień? Zaprzeczanie. Pierwszą metodą obrony przed bólem emocjonalnym jest często zaprzeczanie. Chcemy dać do zrozumienia, że pewne doświadczenia nie miały miejsca. Wiele osób uważa, że nie powinny być przygnębione albo że nie powinny zawodzić, ponieważ przez Chrystusa powinny móc odnieść zwycięstwo nad każdym wydarzeniem. Kiedy jednak coś nie wychodzi, niekiedy udają, że wszystko jest w porządku. Jest tu obecny strach, że musiały w jakiś sposób grzeszyć, skoro przydarza się im właśnie to. Tak więc wymazują one takie uczucia ze swojej świadomości. Jednakże uczucia te nadal wywierają wpływ na ich życie i często prowadzą do załamania się w jakimś momencie. Istnieją inne sposoby uwikłania się w zaprzeczanie; często próbujemy zamknąć bolesne uczucia głęboko w swoim wnętrzu. Problem polega na tym, że grozi nam niebezpieczeństwo zablokowania wszystkich pozostałych uczuć, tak że innym wydajemy się zimni i nieuczuciowi. Jest to jednak nasz sposób bronienia się przed ponownym zranieniem.

Często może sobie powtarzamy, że będziemy postępowali zupełnie inaczej, niż nas traktowano. Kiedy zostaliśmy zranieni lub pozbawieni czegoś istotnego w życiu (upokorzeni, pozbawieni osobistej godności, uznani na tych, którzy nic dobrego nie potrafią), usiłujemy ze wszystkich sił zatopić wspomnienie tamtych dni. Jest to nasz sposób panowania nad uczuciami, które są wewnątrz, aby nie wybuchły, a kiedy czujemy się zagrożeni, pomnażamy nasze wysiłki. Ponieważ znaczna część naszej determinacji, by być lepszym, czerpie motywację z nieuzdrowionych ran, sprawia to jedynie, że wydajemy się być twardzi i agresywni lub zbyt wymagający i zaborczy.

Wiara nasza może być uwięziona przez uczucia. Właśnie one wywierają ogromny wpływ na nasze wyobrażenie o Bogu. Zatem należy wnieść uzdrowienie do naszych uczuć, nie zaś próbować zaprzeczać im i tłumić nasze uczucia lub minimalizować ich znaczenie. Po różnych przejściach, które były jasnym przekłamywaniem rzeczywistości we wspólnocie zakonnej, nie da się wierzyć, że Bóg nas kocha i przebacza nam, czy interesuje się naszym osobistym wzrastaniem. Drogą do uzdrowienia nie jest wymaganie radykalizmu wiary i uczynków, ponieważ w sposób jasny potwierdzi to jedynie takie zniekształcone wyobrażenia, lecz znalezienie pierwotnej rany i wprowadzenie uzdrawiającego Chrystusa do takiego miejsca. Wiąże się z tym umożliwienie danej osobie wypowiedzenia swoich uczuć i decyzji w obecności Jezusa. On jest w stanie zrozumieć moje uczucia, ponieważ był podobnie doświadczany we wszystkim, z wyjątkiem grzechu.

Jednym ze znaków wskazujących na to, że potrzebujemy uzdrowienia pamięci (wspomnień) jest fakt, że nie pamiętamy części naszej przeszłości. To, że czasami tłumimy pewne dramatyczne dla nas wspomnienia, nie oznacza, że nie przeżywamy wstrząsu uczuć, w nich zawartego. Albo ukrywamy swoje rzeczywiste problemy, albo tak się zachowujemy, że powielamy pewne wzorce postępowania, które są odbiciem blizn emocjonalnych, jakie nosimy. Nie uzdrowiona sprawa w jednej osobie, może stać się koszmarem osób najbliższych, przyjmując formę nie kończącego się problemu, który będzie wypływać na różne sposoby, dopóki nie zostanie uznany i doprowadzony do miejsca uzdrowienia. Musi powrócić zdrowe poczucie winy i wstydu. Pogrzebane sekrety, o których człowiek próbuje zapomnieć, muszą ogarnąć jeszcze raz. Należy zlokalizować swój ból.

Wydaje się, że istnieją trzy zasadnicze etapy w procesie uzdrawiania wspomnień (pamięci): ponowne doświadczenie bólu, ponowna interpretacja zranienia i uwolnienie gniewu. Tam, gdzie chodzi o przebaczenie, chodzi o zostawienie wszelkiego gniewu, który może być nadal w nas, a następnie zostawienie przywiązania do tego bólu i ludzi, którzy zadali nam wewnętrzne rany. Jeśli nie chcemy przebaczać, wówczas cały nasz wysiłek, związany z powrotem do przeszłości, może zaowocować frustracją i większym bólem, ale bez możliwości znalezienia ulgi. Przebaczenie zatem dotyczy ponownego przeżywania przeszłości, zdania sobie sprawy z całej prawdy tamtych wydarzeń i uwolnienia uwięzionych uczuć.

Ponowne przeżywanie przeszłości. Spodziewanie się, że samo tylko ponowne przeżycie przeszłości przyniesie uzdrowienie, nie ma sensu. Musi nam towarzyszyć Chrystus, wzywający do przebaczania. Jezus w ogrodzie Getsemani zmierzył się z ceną przebaczenia. Chciał nam pokazać, jak rozwiązywać trudne, niesprawiedliwe i zwykle nieproszone zadania powierzone nam w życiu. Getsemani uczy nas, że Jezus pracował nad swoimi uczuciami i nie unikał ich. Całe odrzucenie przez „swoich, do których przyszedł, a którzy Go nie przyjęli” i konflikt, który przeżył w przeszłości, był teraz przeżywany ponownie, kiedy stanął przed większym kryzysem, jaki na Niego przyszedł. Ponowne przeżywanie przeszłości polega na stawieniu czoła faktowi unikania danej sprawy i pozwoleniu sobie w pełni doświadczyć tego, czemu zaprzeczałem przed sobą. Ta rana nie może zostać tanio uzdrowiona. Ponowne przeżywanie przeszłości daje również możliwość zrozumienia problemu z perspektywy czasu i miejsca, w których jakiejkolwiek zranienie było pierwotnie odczuwane. Jeśli przebaczenie ma być skuteczne, musi zostać ofiarowane „z tamtego czasu i miejsca”.

Uświadomienie sobie całej prawdy. Jeśli nie pogodzimy się z naszymi nie uzdrowionymi wspomnieniami, wtedy grozi nam niebezpieczeństwo ciągłego zniekształcania przeszłości, ponieważ potrafimy spoglądać wstecz jedynie przez pryzmat naszych uczuć. Czasami nie jesteśmy w stanie przebaczyć innym, ponieważ odmawiamy przebaczenia sobie. Z tego także trzeba się nawrócić. Należy również zacząć widzieć problem, który nas zranił, zredukowany do bardziej rzeczywistych rozmiarów. Dopiero wtedy, gdy możemy przebaczyć, znając już więcej naszej historii, możemy powiedzieć do przeszłości: „Nie dam ci już więcej władzy ranienia mnie”. Może to dać nam szansę wypowiedzenia słów błogosławieństwa do innych, podczas gdy wcześniej mogliśmy tylko źle o nich mówić. Czyż Jezus nie był tym, który błogosławił innych, kiedy oni Go przeklinali? To też jest część krzyża – wzrastanie do pełnej dojrzałości w Chrystusie.

Uwalnianie uwięzionych uczuć. Uzdrawianie pamięci (wspomnień) prowadzi do kontaktu z bardzo silnymi uczuciami. Dwoma sposobami złego obchodzenia się z uczuciami jest albo: wyładowanie ich w jakikolwiek sposób, albo odmawianie im jakiegokolwiek wyrazu. Zaprzeczanie istnieniu określonych uczuć oznacza okłamywanie siebie i życie nie w rzeczywistości. Oznacz to również, że nie możemy przebaczyć albo doznać przebaczenia, ponieważ uważamy, że nie ma nic do przebaczenia w naszym życiu. Jeśli będziemy dalej tłumić mocne uczucia, możemy ulec określonym schorzeniom nie tylko umysłowym, ale i fizycznym. Należy więc pracować nad swoim gniewem. Nasz gniew ma nam pomóc stawić czoło grzechowi i niesprawiedliwości. Dla wielu osób ze zranioną przeszłością droga do przebaczenia i pojednania się jest wyłożona uczuciami oburzenia i gniewu w stosunku do tych, którzy zranili. Przebaczenie oznacza, że nasza przeszłość nie ma już więcej władzy nad nami. Jesteśmy wolni, by wybrać życie i to życie obfitsze w Chrystusie.

 

Źródło :Chrześcijański Portal Kierownictwa Duchowego Przemiana